Recenzja filmu

Tam wędrują bizony (1980)
Art Linson
Bill Murray
Peter Boyle

Ameryka ślepiami Huntera S. Thompsona

Hunter S. Thompson to w kulturze amerykańskiej postać wyjątkowa. Niezmordowany propagator wolności na każdym szczeblu, ikona kontrkultury, zajadły przeciwnik Richarda Nixona (a później także
Hunter S. Thompson to w kulturze amerykańskiej postać wyjątkowa. Niezmordowany propagator wolności na każdym szczeblu, ikona kontrkultury, zajadły przeciwnik Richarda Nixona (a później także George'a W. Busha), amator używek wszelakich, entuzjasta broni palnej, jeden z najważniejszych twórców stylu dziennikarskiego kryjącego się pod nazwą gonzo (w skrócie: zakładał on pełne zaangażowanie autora reportażu w opisywane wydarzenia i tym samym, całkowity subiektywizm). W Polsce jeszcze do niedawna szerzej nieznany, prawdopodobnie dlatego, że stosunkowo późno zainteresował się nim srebrny ekran. "Las Vegas Parano" kojarzy każdy kinoman, ale pierwsze zetknięcie zbuntowanego dziennikarza z kinem nastąpiło całe 18 lat wcześniej, w komedii Arta Linsona "Tam wędrują bizony".

Film składa się z ciągu szalonych przygód, które stają się udziałem wiecznie popalającego trawkę (i nie tylko) Huntera i jego przyjaciela i adwokata zarazem, Carla Lazlo. Czas akcji: przełom lat 60. i 70. (raz jest to 1968, zaraz potem 1972). Fabuła została oparta na kilku oddzielnych tekstach Thompsona, w skład których wchodzą "Fear and Loathing on the Campaign Trail '72", "The Great Shark Hunt" i opublikowany na łamach Rolling Stone'a artykuł "The Banshee Screams for Buffalo Meat". Sam autor obecny był na planie w roli konsultanta.

Obraz Linsona to zarazem skrajnie "zakręcona" komedia i lekko przerysowany portret przemian społecznych w Stanach w burzliwym okresie wojny wietnamskiej. Legendarna nienawiść pisarza do prezydenta Nixona znajduje tu ujście nie tylko w licznych gagach, ale w ogólnie krytycznym spojrzeniu na Amerykę doby jego rządów. Spojrzeniu, należy nadmienić, mocno "przefiltrowanym" przez różnego rodzaju środki odurzające. "Tam wędrują bizony" nie jest jednak aż tak ekstremalny w formie i treści, jak wspomniany na wstępie film z Deppem, bo i klimat nieco lżejszy i dragi stosowane z większym umiarem.

Ta cierpko-rozkoszna satyra nie dostarczałaby zapewne aż tak przyjemnych doznań, gdyby nie udział w rolach głównych Billa Murraya i Petera Boyle'a. Pierwszy ze swadą wciela się w niepokornego dziennikarza, już na wstępie kariery tworząc jedną ze swych najciekawszych i najbardziej wybuchowych kreacji. Drugi równie bezbłędnie odtwarza idealistycznie nastawionego do swej profesji prawnika, którego pierwowzorem była zresztą autentyczna postać Oscara Zeta Acosty, prywatnie bliskiego przyjaciela Thompsona. Razem tworzą duet tak nieprzewidywalny, jak i niepokonany zarazem. Jeśli więc narkotyczno-deliryczne przygody Huntera w stolicy hazardu wywołały u Ciebie, drogi czytelniku, uzasadniony lęk, odrazę i, obowiązkowo, śmiech, to szlak bizonów będzie jak najbardziej odpowiednim adresem, pod który należy się udać.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones