Jeśli nie czytałeś książki o tym samym tytule (ang.) i nie masz wiedzy historycznej z czasów nowożytnych/ najnowszych- to tak trochę trzeba, żeby zrozumieć na zadowalającym poziomie. Chociaż osobiście oglądałem dziesiątki razy i wciąż co jakiś czas odkrywam coś nowego;)
Trzeźwy człowiek, nie próbujący nic, w żaden sposób nie jest w stanie zrozumieć tego filmu, tych kolorowych obrazków, które pojawiają się w głowie. Widać było, że goście mieli swój świat. Czy to w dzień, czy w noc. Byli poza czasoprzestrzenią, żyli własnym życiem. Gdy opowiadał o pierwszym razie z substancją otwierającą oczy. Z śmiesznego imprezowicza narodził się chwilowy pisarz. Moment, w którym odmienia się los. Wszystko okazuję się inne, szarość ma sto barw. Po tych wszystkich przeżyciach nabrał na pewno wiele przekonań. Później okazuję się, że tak trudno zostać mistrzem świata, już lepiej być głupcem, nie wiedzieć nic. TO jednak zbyt słabe, jak dla takiego człowieka. Mówi: Prawdziwe życie, teraz albo nigdy. Mogłem chociaż czuć, że żyje. I tak mu(im) mijał dzień. To są nietykalni. "Zbyt zakręceni, być żyć. Zbyt rzadcy, by umrzeć".